piątek, 25 września 2015

Rozdział XI List

"Zmuś ich, aby wspólnie bu­dowa­li wieżę, a uczy­nisz ich braćmi. 
Ale jeśli chcesz, aby się zniena­widzi­li, rzuć im ziarno."
- Antoine de Saint-Exupéry

Ostatni dzień przed balem właśnie się rozpoczął. Wszędzie można było wyczuć podniecenie uczniów starszych klas, którzy już od tygodnia bez przerwy rozprawiali na temat zabawy z okazji Święta Duchów. Ten stan udzielał się również trzem gryfonkom, które już od początku śniadania nie mówiły o niczym innym.

- I jak Lara, masz już kogoś na bal? – Zapytała pogodnie Lily, sięgając po świeże rogaliki z dżemem.

- Nie – odparła pochmurnie Lara, patrząc się w swój pusty talerz. – Będę jedyną, która przyjdzie sama.

- Hej no coś ty! – Zawołała Lily. – Zastanówmy się, kogo mogłybyśmy ci tu znaleźć.

- Sama nie wiem. Może zapytam Remusa, on jeden wydaje się być normalny ze znanych mi chłopaków.

- O świetny pomysł – uśmiechnęła się Lily.

Lisa, która do tej pory siedziała cicho, odchrząknęła znacząco i ledwo przełykając maślaną bułeczkę, mruknęła pod nosem – odpada.

- Odpada? Dlaczego? – Zdziwiła się Lily, patrząc na dziewczynę z uniesionymi brwiami. – Przecież to jeden z najporządniejszych chłopaków w Hogwarcie i w dodatku prefekt.

- Lisa... – Zaczęła ostrożnie Lara, widząc jak jej siostra powoli oblewa się szkarłatem. – Chcesz nam o czymś powiedzieć? – Zapytała z błyskiem w oku.

- Remus już z kimś idzie – zebrała się w końcu, choć wzrokiem wodziła gdzieś ponad ich głowami.

- No coś ty! Z kim? – Wykrzyknęła podekscytowana Evans żądna nowych plotek.
Lisa jedynie jeszcze bardziej spłonęła rumieńcem, a Lara parsknęła śmiechem.

- Lily! Remus idzie z nią! Z naszą Lisą! – Wykrzyknęła, a panna Loren przypominała już kolorem dojrzałego pomidora.

Evans otworzyła szeroko oczy i wodząc pomiędzy nią, a Lisą zaniosła się dzikim śmiechem.

- Brawo Lisa! Jak to się w ogóle stało, kiedy?

- O nie moja droga – powiedziała Lara. – Właściwe pytanie brzmi, dlaczego nam wcześniej nie powiedziała? – W głosie Lary dało się wyczuć zawód.

- Tak jakoś wyszło – mruknęła Lisa. – Wczoraj w bibliotece weszliśmy na temat balu no i same wiecie...

- Nie, nie wiemy – powiedziała złośliwie Lily, puszczając Lauren oczko. – Ale już dobrze, nie będziemy cię więcej wypytywać.

Lisa odetchnęła z ulgą, a dziewczyny zaśmiały się na widok jej miny.

- No dobra, ale to nie zmienia faktu, że mój brak partnera na jutrzejszy bal jest nadal aktualny.

- Słuchajcie, a może Potter? Skoro Lily, go nie chce to może poszedłby z Larą, co?
Lily niemal natychmiast utkwiła wzrok w talerzu, a Lara niezbyt chętnie się uśmiechnęła.

- Nie no bez przesady. Nie jestem aż tak zdesperowana – jednak widząc minę Evans, natychmiast dodała – to znaczy chciałam powiedzieć, że nie chcę iść z chłopakiem, który cały wieczór będzie myślał o innej. To bez sensu.

- Ale Lara zastanów się. Lepszy wróbel w garści niż gołąb...

- Potter też już jest zajęty – wypaliła Evans, pokrywając się niemal po sam czubek nosa czerwienią.

- CO?! – Lisa i Lara jak na komendę spojrzały w stronę rudowłosej. – Lily chyba nie chcesz powiedzieć...

- Tak chcę. Zgodziłam się, zadowolone?

- Owszem – Lisa wyszczerzyła zęby w uśmiechu. – Tylko nie rozumiem skąd ta zmiana.

Evans jedynie wywróciła oczami i sięgnęła po sok dyniowy. Pijąc miała nadzieję, że dziewczyny odpuszczą jej szczegóły, jednak gdy odłożyła puchar te wciąż wpatrywały się w nią z oczekiwaniem.

- Och no już dobrze. Wczoraj jak siedziałam w Pokoju Wspólnym, James usiadł obok i zapytał jak człowiek czy nie zechciałabym pójść z nim na bal. Przeprosił za te wszystkie wcześniejsze próby i obiecał, że nie będzie tego traktował jak randki tylko jak przyjacielskie spotkanie. A skoro nikt do tej pory mnie nie zaprosił to stwierdziłam, że na taki układ mogę przystać.

- No to pięknie – skwitowała Lara, a dziewczyny spojrzały w jej stronę. – Chyba zacznę się rozglądać za jakimś ponętnym czwartoklasistą. No co? – Zapytała, kiedy zobaczyła zdziwione spojrzenia. – Czwarte klasy nie mają wstępu na bal, więc każdy ze mną pójdzie, niezależnie jakiej orientacji w jego oczach będę, byle tylko dostać się na zabawę.

Lily i Lisa wymieniły zbolały spojrzenia, jednak nic więcej już nie powiedziały, aż do momentu, gdy nie pojawili się huncwoci.

- Cześć dziewczyny – zawołał na przywitanie James, a Lara i Lily mu odpowiedziały. Jedynie Lisa nie odezwała się ani słowem, dopiero po chwili jakiejś głębszej refleksji postanowiła zabrać głos.

- Peter wybierasz się może z kimś na bal?

Lara spojrzała na Lisę nieco zdziwiona, lecz nie odezwała się ani słowem. Nalała sobie soku dyniowego i właśnie podnosiła do ust puchar, przysłuchując się pierwszej poważnej rozmowie pomiędzy Lisą a Peterem.

- Idę sam – odpowiedział niezbyt pewny, czego ma się spodziewać, Peter.

- To świetnie – wykrzyknęła zadowolona Lisa, klaszcząc w dłonie. – To w takim razie pójdziesz z Larą!

Lily na słowa Lisy zakrztusiła się sokiem, który właśnie piła, rozlewając jego resztki po stole. Lara natomiast w przeciwieństwie do Evans wypluła wszystko, co miała w ustach, wprost na siedzącego naprzeciw Petera. Otworzyła szeroko oczy i z niedowierzaniem wpatrywała się w Lisę. Zresztą podobnie jak reszta huncwotów.

- Lisa... – Zaczęła Lily, próbując opanować kaszel, jednak niedane było jej skończyć. W tym momencie podeszła do nich jakaś niewysoka dziewczyna z godłem Slytherinu na piersi.

- Mam coś dla Lary White – powiedziała cienkim głosem, patrząc po nich wszystkich – miała gdzieś tutaj siedzieć – dodała po chwili.

- To ja – odparła Lara i wzięła od dziewczyny zieloną kopertę. Ta, gdy tylko wykonała powierzone jej zadanie natychmiast się oddaliła.

- Słuchaj Lara – zaczął Syriusz – gdybyś wcześniej powiedziała, że nie masz z kimś iść na pewno byśmy ci kogoś znaleźli. Może nawet ja sam mógłbym cię wtedy zaprosić...

Lara jednak już go nie słuchała. Rozwinęła schowaną w kopercie karteczkę i odczytała kilka słów.

Droga Lauren,
mam nadzieję, że nie spóźniłem się ze swą propozycją, jednakże nie potrafiłem wcześniej zdobyć się na odwagę, stąd też moja zwłoka. Moje pytanie brzmi czy zechciałabyś mi towarzyszyć na jutrzejszym balu? Byłbym niezwykle szczęśliwy, mogąc spędzić ten wyjątkowy wieczór w Twoim towarzystwie. Liczę, że nie masz jeszcze żadnych planów związanych z balem. 
Z wyrazami szacunku
Regulus Arkturus Black

Lara jeszcze długo wpatrywała się w pochyłe pismo, nie wiedząc, co ma zrobić. Przeniosła wzrok w stronę stołu Slytherinu i odszukała brata Syriusza. Siedział na samym środku przodem do niej i patrzył prosto w jej stronę. Kiedy ich oczy się spotkały, uśmiechnął się do niej i podniósł kielich do góry, oddając jej cześć i czekając na jej odpowiedź. Niepewna, co powinna zrobić spojrzała w stronę Syriusza, na którego twarzy malowało się jedynie współczucie. Od razu przypomniały jej się jego słowa sprzed kilku minut. Poczuła się tak jakby robił jej łaskę, wiedziała, że zaprosiłby ją tylko z litości, gdyby go oczywiście uprzednio o to poprosiła. Czując jak wzbiera w niej złość do starszego Blacka natychmiast wstała od stołu i podnosząc puchar do góry, upiła łyk, tym samym zgadzając się na propozycję młodego Blacka, który teraz z uśmiechem przyjął jej odpowiedź.  Następnie zebrała swoje rzeczy i nim wyszła z sali powiedziała jeszcze – nie ma potrzeby Black byś kogoś mi szukał albo żebyś sam zawracał sobie mną głowę. Lisa tylko żartowała, ja mam już partnera na bal.

- Tak, żartowałam? – Zdziwiła się Lisa, lecz nikt nie zwrócił uwagi na jej słowa. 

Syriusz patrzył na nią zdziwiony jej nagłą stanowczością i oziębłym tonem i być może darowałby sobie jakiś komentarz, gdyby nie zielona koperta w jej dłoni.

- Co było w tym liście – natychmiast podniósł się z miejsca, próbując przejąć od niej kopertę. Lara jednak była szybsza i schowawszy list do torby, odpowiedziała mu.

- Szczegóły dotyczące balu – odparła, po części mówiąc prawdę. Kiedy spojrzała w stronę stołu ślizgonów, zobaczyła jak Regulus również podniósł się z miejsca. Lara jednak kręcą głową dała mu znak by został tam gdzie jest. Nie potrzebowała tu jeszcze jednego rozgniewanego Blacka.

- Nie wiem jak wy, ale ja mam zaraz Zielarstwo i bardzo nie chciałabym się na nie spóźnić także do zobaczenia później – powiedziała i ruszyła do wyjścia, nawet nie patrząc w stronę nadal stojącego Syriusza.

***

Kiedy zajęcia w szklarni dobiegły końca z ociąganiem spakowała wszystkie swoje rzeczy i niemal, jako ostatnio opuściła budynek. Nie miała się dokąd spieszyć, ponieważ kolejne zajęcia zaczynała dopiero po obiedzie. Nie chciała też wracać do przyjaciół, bo wiedziała, że nie dadzą jej żyć dopóki nie zdradzi im, z kim idzie na bal. Zresztą dopóki sama oficjalnie nie porozmawia z Regulusem, nie będzie miała pewności, że pójdą na tę zabawę razem.

Kiedy wyszła z nagrzanego pomieszczenia pożałowała, że nie zabrała ze sobą czegoś cieplejszego. Każdy mocniejszy podmuch wiatru mroził ją tak bardzo, jakby ktoś wbijał jej w ciało lodowate igiełki.

- Na taką pogodę trzeba się cieplej ubierać – usłyszała jakiś głos tuż przed sobą. Kiedy podniosła głowę, zobaczyła, że to Regulus podąża w jej stronę. Kiedy tylko stanął dostatecznie blisko, by zobaczyć jej gęsią skórkę, natychmiast ściągnął swój długi ciemny płaszcz i zarzucił jej na ramiona. Niemal od razu poczuła jak po jej ciele rozchodzi się przyjemne ciepło, jednak czuła się nieswojo, widząc młodego Blacka odzianego jedynie w koszulę.

- Teraz ty będziesz marzł – powiedziała i próbowała oddać mu odzienie. Ten jednak kategorycznie odmówił i mocniej otulił ją płaszczem. – W takim razie chodźmy szybko do środka, bo się przeziębisz i nici z balu – zaśmiała się.

- O nie! – Zawołał ze śmiechem – tego nie mógłbym przegapić. – Podał jej ramię i razem ruszyli ku zamkowi. – A skoro już mowa o balu to będę na ciebie czekał jutro w Sali Wejściowej o osiemnastej. Chyba lepiej żebym nie pokazywał się pod Pokojem Wspólnym gryfonów – uśmiechnął się z przekąsem.

- Też tak sądzę – odwzajemniła uśmiech i weszła przez otwarte wrota do zamku. Kiedy tylko znaleźli się w środku, natychmiast zdjęła płaszcz, jednak Regulus odmówił.

- Oddasz mi go przy następnej okazji – kiedy zaczęła oponować, Black jedynie z uśmiechem dodał – będę miał przynajmniej wymówkę, by spotkać się z tobą jeszcze raz.

Nieco zbita z tropu jego zachowaniem, nieśmiało odwzajemniła uśmiech i podziękowała, w duchu ciesząc się, że nie musi spacerować zimnymi korytarzami bez odzienia.

- Muszę iść na zajęcia – powiedział niechętnie – chociaż gdybym miał wybór to chętnie zostałbym tutaj z tobą.

- Wierzę – uśmiechnęła się do niego ciepło. – Ale jeśli faktycznie masz zajęcia to lepiej już idź, pewnie i tak jesteś już spóźniony.

- To nic – machnął ręką. – Transmutacja nie zając, nie ucieknie.

- Skoro to zajęcia z McGonagall to koniecznie już idź. Zobaczymy się jutro.

- Tak. W takim razie do jutra Lauren.

- Do jutra Regulusie – odpowiedziała i wspięła się po schodach prowadzących do wieży Gryffindoru. 

Kiedy wkroczyła do Pokoju Wspólnego niemal natychmiast dostrzegła dziewczyny. Już miała ruszyć w ich kierunku, kiedy drogę zastąpił jej Davis, kapitan drużyny Gryffindoru, który nie przyjął jej swego czasu do drużyny, choć nie była to do końca jego wina.

- Coś się stało – zapytała, a siedzący obok dziewczyn huncwoci nastawili uszu.

Davis poprowadził ją w nieco bardziej ustronne miejsce, gdzie nikt nie mógł słyszeć, o czym rozmawiają i zapytał – chciałem zapytać czy nie poszłabyś ze mną na jutrzejszy bal?

Lara spojrzała na stojącego przed nią rosłego siódmoklasistę i w duchu jęknęła. Gdyby tylko zapytał ją o to przed śniadaniem, jej odpowiedź z pewnością brzmiałaby tak, ale w takim wypadku niestety musiała odmówić.

- Och przykro mi, ale już komuś obiecałam, że z nim pójdę. Gdybyś tylko zapytał wcześniej... – Powiedziała, czując że naprawdę jest jej przykro.

- Rozumiem. Wielka szkoda, że nie zapytałem wcześniej. No trudno, może innym razem – powiedział nieco zawiedziony.

- Może – uśmiechnęła się i grzecznie pożegnała kapitana, po czym ruszyła w stronę przyjaciół.

Kiedy tylko usiadła, dziewczyny natychmiast zaczęły zadawać pytania.

- Czego chciał Davis – od razu zapytała Lisa. Zapewne ciekawiło ją czy Davis zaproponował jej miejsce w drużynie zamiast Patel.

- Chciał żebym poszła z nim na jutrzejszy bal.

- Żartujesz! – Zawołała Lily, patrząc z niedowierzaniem.

- Zgodziłaś się? – Zapytał siedzący po przeciwnej stronie Syriusz. Przyglądał jej się z jakimś dziwnym błyskiem w oku, którego nie potrafiła zinterpretować.

- Nie – odparła zgodnie z prawdą. – Nie mogłam się zgodzić, bo już komuś wcześniej obiecałam, że z nim pójdę.

- Jak to – zdziwiła się Lisa. – Ty naprawdę masz już kogoś?

- Lisa – syknęła Lily, szturchając koleżankę. – Więcej taktu – szepnęła w jej stronę, a ta zrobiła naburmuszoną minę.

- No co. Ja tylko chciałam wiedzieć. Ona wie z kim my idziemy – mruknęła.

- Tak? – zdziwił się Potter. – A z kim ty idziesz Lisa.

Dziewczyny natychmiast jak jeden mąż spojrzały w stronę Remusa, który nieco się zmieszał. Wyglądało na to, że nie powiedział reszcie, iż wybiera się na bal z Lisą.

- A co to za płaszcz? – Zapytała Lily, próbując odciągnąć uwagę pozostałych od pytania zadanego przez Jamesa. Na nieszczęście Lary podziałało i oczy wszystkich znów zwróciły się w jej stronę. – To chyba męski, prawda?

- Musiał być bardzo drogi – powiedziała Lisa, dotykając wystającej metki. – Kto ci go dał?

- Nikt mi go nie dał, tylko pożyczył. Na dworze jest wyjątkowo zimno, a ja jak zwykle nic cieplejszego ze sobą nie zabrałam. – Odparła wyjątkowo niezadowolona, że dziewczyny przepytują ją przy huncwotach.

- Pożyczyłaś go od osoby, z którą jutro wybierasz się na bal? – Zapytał podejrzliwie Syriusz.

Lara przez chwilę przyglądała się jego twarzy. Zadawał dzisiaj tak irytujące pytania, że niemal żałowała, iż tamtego pamiętnego dnia, gdy na niego wpadła, nie zrobiła mu krzywdy.

- Owszem – odpowiedziała. – Od tej samej osoby, z którą jutro spędzę wieczór.

- Lara, kim on jest? No nie bądź taka, powiedz nam – jęknęła Lisa, próbując coś z niej wyciągnąć. Jednak panna White była nieugięta.

- Dowiecie się w swoim czasie.

- Czyli kiedy – zapytała Lily.

- Jutro na balu, kiedy mnie z nim zobaczycie – odparła i ruszyła w stronę dormitorium. Musiała w końcu zdecydować, którą suknię jutro założyć, tak żeby olśnić młodego Blacka i zagrać na nosie temu starszemu...

***

Witajcie! Jak zapewne niektórzy zdążyli zauważyć powoli wracam. Staram się reanimować blogi, które przez te pół roku zaniedbałam. Póki, co idzie mi chyba całkiem nieźle i mam nadzieję, że pomimo studiów nie zostawię Was znowu na tak długo. 
Korzystając z okazji pragnę Was również zaprosić na moje inne blogi (oczywiście o Huncwotach), gdzie całkiem niedawno pojawił się nowy post --> Syriusz Black oraz na --> Utkana z Wiatru, gdzie dosłownie wczoraj pojawił się nowy rozdział. Zapraszam!

5 komentarzy:

  1. Oczywiście przeczytałam rozdział z wielkim uśmiechem na twarzy. Juz się bałam, że nie wrócisz i nie dokończysz tych wspaniałych historii. No ale nareszcie się doczekałam rozdziału wiec komentuje.
    Podobało mi się to, że Lara postanowiła zagrać na nosie Syriuszowi. Jak on mógł powiedzieć coś takiego?! Jakby mi jakiś chłopak powiedział ze gdyby wiedział ze nie mam z kim iść na imprezę to by się nade mną zlitowal to by oberwal jakimś upiorogackiem. Pff, wyszło w końcu jaki Syriuszowi jest nietaktowny.no ale za to Regulus... ciekawi mnie to, dlaczego zainteresował się właśnie Lara... juz się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału. Mam nadzieje ze nie będziesz kazała nam na niego czekać aż tak długo.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak obiecalam, tak przeczytałam i przybywam z komentarzem. Zdziwiło mnie, choc pozytywnie, że umieściłaś tutaj szkołę Ad Fontes, bo to zawsze jest jaakies urozmaicenie. Aczkolwiek trochę dzwine mi sie wydaje,że istniala w Anglii (bo chyba tak jest), skoro jest Hogwart? No ale... nie zmienia to faktu,mże nikt nie powinien znieść jej z powierzchni ziemi. Muszę przyznać że brakuje mi nieco odniesięn do tych wydarzeń. POwinny toczyć się dyskusje, kto moze za tym stać... Lara bądź Lisa powinny nieco bardziej to przeżywac... ponadto bardzo mylące jest to,że przyrodnie siostry mają tak podobnie na imię, dorzućmy jeszcze trzecią L - Lily i mamy prawdziwe pomieszanie. Teraz już mniej więcej ogarniam, ale łatwe to nie było z początku, szczegolnie że zmieniłaś neico charaktery dziewczyn w Hogwarcie. Ale cóż, cieszę się, ze teraz zaczęły się dogadywać, chgoc ponownie - zabrkało mi nieco takiego... wprowadzenia, pokazania, że keifyś sobie dogryzały... Jak widzisz, mam trochę wiecej uwag niż przy poprzednich komentowaniach, co nie oznacza, że mi się nie podoba. Lubię konktrast między siostrami, które mimo to są dość podobne. Cieszę się,że znalazły kontakt ze sobą i z Lily. Intrugyje mnie też postać Mandy... Podejrzewam, że mogła zakochać się w Remusie, co byłoby naprawdę świetne xD tylko że chyba on jest zainteresowany LIsą... najbardziej jednak chyba podoba mi sie to, że Regulusowi spodobała się LAra, ciekawe, co z tego wyniknie i jak w następnym rozdziale, na balu zareaguje Syriusz. do dziś nie rozumiem, czemu tak sibie swego czasu nagrobił Larze, pomagająć tamtej Patricii czy jak jej było dostać się do drużyny, a nie jej. Pewnie chciał tamtą poderwać... ech, szkoda, bo inaczej pewnie by meczy nie przegrali, a i Lara bby go bardziej lubiła. Choć kurczę, włąsciwie byłoby miło, jakby wyszło jej z Regulusem, a ten trochę zmienlby poglądy... ale cioś mi mowi, że raczej pójdziesz z kanonem, ech... W każdym razie może naszej trzeciej parze - Lily&James uda się na balu nieco zbliżyć? w koncu dziewczyna się zgodziła, to juz naprawdę wielki progres. nie mogę się doczekać balu... xD A, i w ogóle nie spodziewałam sie,że te dziewczyny są takie szalone i robią sobie imprezy w domitorium ot tak, to było niezłe xDxzD zapraszam na zapiski-condawiramurs.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super mam nadzieje ze pojawią się nowe notki :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Haaaaaloo, dlaczego nie ma więcej notek? ;_;
    Ja chcę wincyj, wincyj, chcę wiedzieć, co Reggy ma w planach!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń