niedziela, 19 października 2014

Rozdział VIII Zamaskowana postać

Z dedykacją dla Evelyne ;) Miłego czytania!


"[...] niech nie ślu­buje przeb­rnąć przez ciem­ności no­cy, kto nie widział jeszcze zmroku." 
- John Ronald Reuel Tolkien

Lara opadła ze znużeniem na wolne miejsce obok Huncwotów. Ci jedynie spojrzeli na nią i bez słowa zabrali się do odrabiania prac domowych. Swoją drogą widok Jamesa i Syriusza siedzących nad książkami był dość niecodziennym wydarzeniem. Lara jednak nie miała nawet siły, ani ochoty dociekać owej egzotycznej sytuacji i jedynie wpatrywała się w prawie pustą kartkę Petera. Ten, mimo że miał dwa razy więcej czasu na wypracowanie, to jednak nawet go nie ruszył dopóki nie wróciła reszta Huncwotów. Lara już nie raz zastanawiała się, co takiego robi ten mały niepozorny chłopaczek, gdy znika niby pod pretekstem wycieczek do kuchni. Jednak teraz miała ważniejsze sprawy na głowie, a mianowicie zaległe wypracowanie dla Binsa na temat wojen goblinów oraz do przeczytania cały rozdział na starożytne runy. Powoli zaczynała mieć dość nauki, choć wiedziała, że to dopiero początek. Z westchnieniem otworzyła torbę i wyciągnęła czysty pergamin oraz pióro. Na szczęście temat wypracowania nie był daleki od jej zainteresowań, co przyjęła z ulgą. Jakoś nigdy nie miała problemów z teoretycznymi przedmiotami. Lubiła czytać i pisać, dlatego prace domowe zwykle zajmowały jej niewiele czasu, gorzej natomiast było już z praktycznymi zajęciami, takimi jak transmutacja czy obrona przed czarną magią. To były dwa znienawidzone przedmioty, których nigdy nie potrafiła opanować do perfekcji. Kiedyś nawet myślała nad karierą aurora, lecz szybko otrząsnęła się z marzeń, wiedząc, że nigdy nie uda jej się tego osiągnąć.

Gdy na zegarach wybiła północ, spostrzegła, że w salonie pozostała jedynie ona i Remus. Z mieszanymi uczuciami odrzuciła zapisany po brzegi pergamin i przeciągnęła się w fotelu. Dziś zdecydowanie nie miała weny, a późna godzina z pewnością nie działała na jej korzyść. Dopiero teraz spostrzegła również, że jeszcze żadna z dziewczyn nie wróciła ze szlabanu, co trochę ją zaniepokoiło.

- Gdzie są dziewczyny? – Zapytała, zwracając się w stronę Remusa, który właśnie pakował swoje rzeczy.

Chłopak zerknął na nią ze zdziwieniem i z uśmiechem pokręcił głową.

- Wróciły jakieś dwie godziny temu, ale byłaś tak zajęta, że nawet ich nie zauważyłaś – zaśmiał się, przyglądając jej się uważnie.

Lara przetarła zmęczoną twarz i położyła głowę na oparciu. Tak bardzo chciała znaleźć się już w łóżku i móc zapaść w długi spokojny sen. Jednak nie było jej do dane. Musiała, bowiem przeczytać jeszcze cały rozdział na starożytne runy i zupełnie nie wiedziała jak ma tego dokonać, bo oczy same jej się zamykały.

- Idź się połóż – usłyszała jak przez mgłę ciepły głos Lupina. – Ledwie na mnie patrzysz.

Lara natychmiast podniosła głowę i zamrugała kilkakrotnie.

- Nie – odparła sennie. – Muszę jeszcze przeczytać coś na runy – wymruczała, przeciągając się.

- Czyżby wszystko na ostatnią chwilę? – Zapytał z rozbawieniem.

- Niee… To raczej syndrom braku czasu – odpowiedziała i ziewnęła potężnie. – Ale ty lepiej idź spać, jutro będziesz nieprzytomny.

- Nie mniej niż ty – uśmiechnął się chłopak. – Ale chyba masz rację. Pójdę już do łóżka.
Zgarnął ostatnie książki ze stolika i ruszył w stronę dormitorium. Nim zniknął na schodach  obrócił się jeszcze i posłał jej ciepły uśmiech.

- Dobranoc Lauren.

- Dobranoc Remusie – odparła i zatopiła się w lekturze.

Z pozoru krótki rozdział zamienił się w niekończącą się opowieść. Właśnie skończyła czytać dziesiątą stronę, gdy usłyszała cichy szelest. Przerwała czytanie i bacznie rozejrzała się dookoła. Dokładnie badała każdy zakamarek salonu, lecz nic nie dostrzegła. Zbyt zmęczona, by dłużej się nad tym zastanawiać, wróciła do lektury. Nie zdążyła nawet przeczytać jednego akapitu, gdy ponownie usłyszała szelest. Czując, że tym razem to nie była jedynie jej wyobraźnia, odłożyła książkę na stół i zaczęła nasłuchiwać. Zapanowała absolutna cisza, przerywana jedynie jej oddechem. Nie była pewna, lecz zdawało jej się, że odgłos dobiegał od strony okna. Spojrzała w stronę szkarłatnej zasłony i wstrzymała oddech. Teraz dokładnie widziała malującą się sylwetkę pod cienkim materiałem. Dreszcz strachu przebiegł jej po plecach. Przez chwilę wpatrywała się w zasłonę bez ruchu. Nic się pod nią nie poruszyło. Nim zdecydowała się podejść bliżej minęło dobre kilka minut. Ostrożnie wstała i wyciągnęła różdżkę przed siebie. Powoli ruszyła w stronę okna, czując jak krople potu spływają jej po twarzy. Jeszcze kilka kroków i znajdzie się oko w oko z tym, co kryje się pod zasłoną. Wyraźnie słyszała chrapliwy oddech i teraz już miała pewność, że to, co jest za szkarłatnym materiałem czekało tutaj cały wieczór. Teraz od okna dzieliły ją zaledwie centymetry, miała zasłonę na wyciągnięcie ręki. Powoli wysunęła dłoń i dotknęła materiału. Był chłodny i śliski w dotyku, delikatnie przesuwał się pod jej palcami, lekko falując. Wstrzymała oddech i jednym sprawnym ruchem odsłoniła zasłonę. Przed sobą zobaczyła wysoką postać, odzianą w czarną szatę. Na głowę zarzucony miała kaptur, skrywając w cieniu twarz. Z postawy można było wywnioskować, że jest to chłopak. Przerażona cofnęła się o krok, gdy chłopak chwycił ją z rękę, wytrącając różdżkę. Jednym sprawnym ruchem przyciągnął ją do siebie i dłonią zasłonił jej oczy. Próbowała się wyrwać, lecz nie była w stanie, chłopak był zbyt silny. Nagle usłyszała cichy szept koło ucha, a dłoń zakrywająca jej oczy zniknęła. Zamrugała kilkakrotnie, jednak dookoła wszędzie panowała ciemność. Czując, że chłopak nadal mocno ją trzyma, zaczerpnęła głośno powietrza, chcąc krzyczeć. Jednak nim zdążyła wydobyć z siebie jakikolwiek dźwięk, poczuła jak ktoś zasłania jej usta ręką, uniemożliwiając krzyk. Zaczęła się szamotać i uderzać wolną dłonią w oprawcę, jednak ten wydawał się nieczuły na jej ciosy. Gdy już myślała, że nic jej nie pomoże, usłyszała jak na górze otwierają się drzwi. Zobaczyła jak w oddali majaczy maleńkie światełko i w przypływie chwilowej odwagi, ugryzła chłopaka z rękę. Ten syknął z bólu i na moment odsłonił jej usta. Tyle Larze wystarczyło.

- Ratunku! – Wrzasnęła nim oprawca zdążył ją powstrzymać.

Usłyszała jak ktoś szybko zbiega po schodach, oświetlając sobie drogę różdżką.

Chłopak, który jeszcze przed chwilą ją trzymał, teraz odepchnął ją z całą siłą na podłogę, a sam ruszył w stronę dziury pod portretem. Lara czując tępy ból w plecach, próbowała wymacać różdżkę. Gdy tylko jej się to udało natychmiast zapaliła wszystkie latarnie. 

Spojrzała w stronę wyjścia, jednak zdążyła tylko zauważyć powiewającą za uciekinierem czarną szatę, a portret zatrzasnął się na nowo. Spojrzała w stronę schodów, by zobaczyć, kto ją uratował i dostrzegła zaledwie dwunastoletniego chłopca, stojącego na ostatnich stopniach z różdżką w pogotowiu. Nim zdążyła zareagować chłopiec rzucił się za oprawcą i zniknął za obrazem. Lara z jękiem próbowała się podciągnąć, jednak przewracając się zahaczyła o sofę i skręciła kostkę. Teraz jednak bardziej martwiła się o chłopca niż o samą siebie. Zagryzając mocno wargi, złapała się za brzeg sofy i z trudem zaczęła się podciągać.

- Nie! – Usłyszała znajomy głos i poczuła jak ktoś pomaga jej wstać. Miał silne ramiona i ciepłe dłonie. Mimowolnie wzdrygnęła się, a chłopak objął ją mocniej. Delikatnie obróciła się w jego stronę i spojrzała mu w twarz. Ich oczy spotkały się, a ona poczuła jak ziemia osuwa jej się spod nóg. Nigdy dotąd nie widziała czegoś tak nieprawdopodobnego. Jego oczy były takie głębokie i ciemne, niczym studnia bez dna. Gdy już raz się w nie spojrzało, nie można było oderwać wzroku. Nagle cały świat przestał istnieć, liczyły się tylko te niezwykłe stalowoszare tęczówki. Nim zdała sobie z tego sprawę, utonęła w nich bez pamięci.

Tę niesamowitą chwilę przerwał głośny dźwięk otwierającego się portretu i przez dziurę wpadł zdyszany chłopiec.

- Zgubiłem go! – Zawołał ze złością. – Widziałem jak uciekał w dół, a potem nagle zniknął – jęknął, próbując złapać oddech.

Lara oderwała wzrok od pięknych oczu Syriusza i spojrzała na chłopca. Cały spocony i potargany, z zaczerwienioną twarzą spoglądał na nich. Wyglądał jakby przebiegł, co najmniej kilka kilometrów.

Syriusz podtrzymał Larę na ramieniu i pomógł jej usiąść na sofie. Dziewczyna odetchnęła głęboko i z wdzięcznością uśmiechnęła się do chłopca.

- Dziękuję. Nawet nie wiesz, jak bardzo mi pomogłeś. Gdyby nie ty to nie wiem, co by mi zrobił…

Chłopiec jedynie uśmiechnął się tajemniczo i powiedział.
- Ty uratowałaś mnie w Ad Fontes, więc to ja powinienem ci podziękować.

- Chwila, co tu się dzieje? O czym wy mówicie? – Syriusz spoglądał to na nią to na chłopca.

- Ktoś tu był – powiedziała cicho. – Stał za zasłoną. Gdy ją odsłoniłam, wytrącił mi różdżkę i zatkał usta. Nie wiem, czego chciał, ale widocznie czekał aż zostanę sama.

Syriusz zmarszczył brwi, pocierając dłonią czoło. Jedyne, co chodziło mu po głowie było tak nierealne, że aż śmieszne. Sam nie potrafił wytłumaczyć, dlaczego właśnie o tym pomyślał, lecz był to w tej chwili jego jedyny punkt zaczepienia. Zaczął, więc wypytywać o wszelkie informacje. Kazał powtarzać do znudzenia całą zaistniałą sytuację, aż chłopiec z Ad Fontes był tak znużony, że zasnął na kanapie. Wkrótce później i Lara wpadła w objęcia Morfeusza, a Syriusz sam długo jeszcze siedział na fotelu, co raz spoglądając na śpiącego chłopca i dziewczynę. Dopiero, gdy zegar wybił godzinę drugą zaniósł chłopca, a następnie Larę do łóżek i sam udał się do swojej sypialni, lecz sen jak na złość długo nie przychodził.

________________________________________________

Wybaczcie mi tak długą przerwę, jednak studia ostro dają mi się we znaki. Studiowanie dwóch kierunków okazuje się nie być wcale takie proste jakby się mogło wydawać. Nie mniej jednak spełniam teraz swoje marzenia, więc jest to dla mnie ogromna satysfakcja i radość.
 Rozdział miał się pojawić dwa dni temu, czyli w moje 19-naste urodziny, jednak impreza nieco się przeciągnęła i pojawia się on dopiero dzisiaj ;)

pozdrawiam i do następnego!
koniec psot!

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Trochę szkoda, że taki krótki, ale rozumiem, że nie masz zbyt wiele czasu na pisanie ^^ Nie mogę już doczekać się następnego ;) Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na next :* Aha... I dziękuję za dedykację ^^
    P.S. Sto lat, z okazji urodzin ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ nie ma za co ;)
      Dziękuję bardzo za życzenia i ciepłe słowa ;)

      Usuń
  2. natchnęło mnie na opowiadania o jily i szczęśliwie trafiłam na twojego bloga :d na początku myślałam, że będzie dotyczył ściśle tego pairringu z małymi wstawkami lary jako piąte koło u wozu, ale nie, wplotłaś syriusza i remusa, za co cholernie ci dziękuję! uwielbiam tych naszych huncwotów, co poradzić? zwykle nie czytam opowiadań z dodanymi przez autorkę, wymyślonymi postaciami, burzy mi to całą koncepcję, jednak twoje wyjątkowo mnie wciągnęło :d nic nie jest do przewidzenia, trzeba się nieźle nagłówkować, aby trafnie wybiec w przyszłość. stworzyłaś tyle ciekawych zagadek, które tylko czekają na rozwiązanie! na przykład dlaczego lara niczego nie pamiętała? o co chodzi z regulusem? kim był zamaskowany chłopak i czego chciał? od tej pory staję się twoją stałą czytelniczką :d mam prośbę: mogłabyś dodać gadżet "obserwatorzy"? byłabym na bieżąco z rozdziałami :) z góry dzięki i do następnej notki! xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och dziękuję bardzo! ;) Nawet nie wiesz, jak bardzo mnie zmotywowałaś do pisania. Zaraz siadam i zaczynam kolejny rozdział. Kilka miłych słów potrafi zdziałać cuda! ;)

      Usuń